Jeżeli chodzi o mój typowy dzień to zależy on od tego na jąka porę roku się trafi.
W roku akademickim moje dni nieznacznie się różnią, a właściwie wyglądają tak samo - wstaje, jade na uczelnie gdzie spędzam czasami długie godziny, wracam, ucze się, ucze, ucze, ucze, śpie, wstaje i cykl zaczyna sie od nowa. Inaczej jest w weekendy, kiedy uczę się zaraz jak wstanę. No dobra, przesadzam (żeby nie zrazić przyszłych studentów Medycyny Weterynaryjnej :p ), moge sobie pospać, mam troche czasu dla siebie, nauka nie wypełnia już całego dnia. Niekiedy jak jest lużniejszy tydzień udaje się nawet gdzieś wyskoczyć. Chyba, że jest to weekend przed tygodniem z cyklu "Zróbmy studetom 5 zaliczeń w 1 tygodniu z najważniejszych przedmiotów z najwięksża ilością materiału do nauki" to wtedy nie wiadomo w co ręce włożyć, ale to z rzadka.
Odręba sprawa jest kiedy są to wakacje czy ferie, jak teraz.Obecnie mój typowy dzień staram zaczać się (przynajmniej pare razy w tygodniu) od lekkich ćwiczeń na dobry początek dnia. Następnie wsiadam na rower i zmierzam do pobliskiego gabinetu weterynaryjnego, z przemiłą Pania doktor, gdzie przyuczam sie do przyszłego zawodu, co wypełnia właściwie większą część mojego dnia. A wieczorami naturalnie objeżdżam okoliczne wioski, miasta na swoim bicyklu. Od czasu do czasu, typowe letnie dni przerywane są takimi spędzonymi na rwaniu malin. Ale to tylko pare godzin i rzadko, w końcu to ledwie pare rządków. Weekendy spędzane zazwyczaj z rodziną nad wodą, jeśli pogoda dopisze bądź z rowerem na dłuższej wyprawie.
Tak oto dobrnęliśmy do końca mojej opowieści. Na Pauliny część musicie uzbroić się z cierpliwość, gdyż wyjechała i nie zdążyła napisać.Niezwłocznie zupełni jednak swoja część po powrocie.
Pozdrawiam!
Juz wiem do kogo się zgłosić z pytaniami o moją leniwa chomice
OdpowiedzUsuń