Image Map

24 lutego 2014

Wcierka do wlosow JANTAR

Hej, hej! :) na początku usprawiedliwię swoją nieobecność na blogu - zepsuł mi się komputer i nawet teraz piszę z pożyczonego. Coś się w nim spaliło (poszedł swąd) i mam nadzieję, że to nie dysk, bo jeśli tak to mogę pożegnać się ze wszystkimi zdjęciami, dokumentami itd.

3 tygodnie skwapliwego wcierania w skalp tego specyfiku, nazywane dalej "kuracją", minęły jakiś czas temu. Czas najwyższy przedstawić Wam efekty i moją opinię na temat słynnej na całą blogosferę odżywki.

Moda na tę wcierkę osiągnęła apogeum w ostatnie wakacje. A że ja jestem zawsze 100 lat za murzynami, to sięgnęłam po nią dopiero teraz, a konkretnie pod koniec stycznia. Jak wiecie z poprzednich notek, przez pewien czas włosy wypadały mi w ilości iście hurtowej. Podejrzewam, że ich stan spowodowany był nadchodzącą zimą. Zawsze w połowie jesieni moje włosy zaczynają wariować, ale tej przeszły same siebie i miałam poważne obawy, że zwyczajnie wyłysieję.


Po jantarową odżywkę Farmony sięgnęłam gdy częstotliwość i ilość wyłażących włosów znacznie zmalała. Stało się to dzięki dwóm duetom opisanym w tu i tutaj. Przez 3 tygodnie, z małymi przerwami, bo zdarzało mi się zwyczajnie zapomnieć, wcierałam ją w skórę głowy i końcówki, i od czasu do czasu w całą długość. Już w trakcie jej stosowania zauważyłam różnice. Mianowicie podczas mycia, w rękach i pod prysznicem zostawało mi coraz mniej włosów - wiem, że obrzydliwie o tym pisać a co więcej o tym czytać, ale musicie uwierzyć mi na słowo, że na początku włosy wyłaziły mi dosłownie garściami i były po prostu wszędzie. Wypadanie zmniejszone praktycznie do minimum, bardzo mnie ucieszyło bo w porównaniu ze stanem wyjściowym, różnica była naprawdę kolosalna. Czesanie przestało spędzać sen z powiek - na szczotce pozostawało dosłownie kilka włosków. To bardzo dobry wynik jeśli wspomnę, że uprzednio się zapychała! Ogólnie to muszę zmienić szczotkę bo stwierdziłam, że wyrywa mi włosy. Oczywiście czesanie rozpoczynam od końcówek i później jeżdżę szczotką po całych włosach, ale odkryłam, że gdy robię to grzebieniem, nic na nim nie zostaje. I dobrze ;) Kolejną rzeczą, na którą podziałała wcierka, było zahamowanie nadmiernego przetłuszczania się włosów i wzmocnienie końcówek - przestały się hurtowo rozdwajać.


Co prawda w ostatnie mrozy lekko przesuszyłam je na całej długości, mimo tego, że zawsze mam na głowie czapkę. Zamaniło mi się chodzenie w rozpuszczonych włosach i takie są tego efekty :P Pamiętajcie nie chodzić w rozpuszczonych włosach w mróz! A wracając do tematu: skończyło się puszenie. Rzadko kiedy włosy się elektryzują - bardzo sporadyczne zjawisko. I wbrew moim obawom, wcierka nie wysuszyła mi skalpu. Piszę o tym, bo spotkałam się z wieloma głosami, że ta odżywka lubi obsuszać skórę głowy. U mnie to nie nastąpiło. Czy włosy stały się lśniące? Trudno mi powiedzieć, bo nigdy na to nie zwracałam uwagi. Na pewno zrobiły się mocniejsze i odporniejsze na uszkodzenia. Jak widzicie same superlatywy ;) Trudno się dziwić, efekty bardzo mnie zadowalają. Ale mam kilka zastrzeżeń. Co prawda nie do samego produktu tylko (stało się to u mnie chyba tradycją) do opakowania.

A stanowi je 100 ml przezroczysta butelka. z grubego szkła W poście o roll-onie Nivea (tu), wyraziłam swoją niechęć do szklanych opakowań. Tu też ją wyrażam. Choć zawartość flakoniku jest bardzo rzadka, wolałabym żeby znajdowała się w plastiku. Mam szczere obawy, że ją w końcu zbiję. A może mi to przyjść z łatwością bo nakładanie kosmetyku wymaga pokładów cierpliwości. Wydostanie odżywki z opakowania przypomina dozowanie Amolu. Otwór jest zaślepiony plastikowym dozownikiem, który uwalnia ją... kropla po kropli. Dlatego najlepszą aplikacją jest przyłożenie go bezpośrednio do głowy. W zasadzie wcierka przeznaczona jest do skalpu i teoretycznie sposób aplikacji by się zgadzał, ale ja i tak będę obstawiała przy plastikowych opakowaniach, a przynajmniej przy większych otworkach. Zbliżając się do podsumowania, dodam, że odżywka ma bardzo jasny, słomkowy kolor i pachnie tak samo jak mgiełka i szampon. Woń kojarzy mi się z dystyngowanym, starszym panem w binoklach i raczej za nią nie przepadam :P I tutaj jeszcze wspomnę, że zapach jest intensywny tylko przy aplikacji.


Wcierka Jantar spełniła moje oczekiwania. Jest naprawdę skuteczna w walce z wypadaniem włosów. Ma też wpływ na ich wzrost i gęstość. Dla mnie bomba. Ceny nie podam, bo kupiłam ją w zestawie, ale z tego co się orientuję to oscyluje w granicach 8-12 zł. Poniżej zdjęcie moich włosów. Co prawda szajba na ich punkcie jeszcze mi nie odbiła, ale niewiele do niej brakuje :P Przyznam, że dzięki poradom niektórych z was, zaczęłam bardziej świadomie o nie dbać. Oczywiście jestem roztrzepana, nie pomyślałam i nie zrobiłam zdjęcia przed kuracją. Musicie mi to wybaczyć i wierzyć, że ich stan się poprawił :)

Sorki za jakość. Zdjęcie było robione telefonem. Widzicie tę "puchatość" włosów i ich niekonsekwencję w falowaniu? Tak wyglądają włosy gdy się idzie spać gdy są wilgotne :D
Wady:
- Zapach
- Szklane opakowanie
- Niewygodny dozownik

Zalety:
+ Minimalizuje wpadanie włosów
+ Wpływa na ich porost i gęstość
+ Wzmacnia je nie tylko przy skórze głowy ale także na całej długości i końcówkach
+ Włosy dłużej utrzymują swoją świeżość - nie przetłuszczają się tak szybko
+ Cena: nie jest zbyt duża, wcierka kosztuje 8-12 zł

Moja ocena: 6!

A  jak to jest z waszymi włosami? Jak je pielęgnujecie? Stosowałyście może tą odżywkę? A może macie inne, sprawdzone sposoby na wypadanie włosów? Piszcie jak zawsze w komentarzach! Pozdrawiam Was serdecznie,


Małe ogłoszenie:
Moja koleżanka ma do sprzedania tusz do rzęs GOSH, który użyła dosłownie 3 razy. Więcej informacji znajdziecie u Sylwii pisząc do niej w wiadomości prywatnej na FB klik 

6 komentarzy :

  1. niestety zapach jest dla mnie kluczowy ! I nie sięgnęłabym po nią mimo tych wielu zalet ; )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapach utrzymuje się tylko przy aplikacji. Z resztą ja wychodzę z założenia, iż żeby być pięknym trzeba trochę pocierpieć ;)

      Usuń
  2. Muszę ją wreszcie sama wypróbować ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Opakowanie rzeczywiście jest niewygodne, nie byłam regularna i nie zauważyłam efektów stosowania u siebie.

    OdpowiedzUsuń
  4. ciągle zapominam go kupic, ale u mnie tez zapach odgrywa wazną role

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękujemy za odwiedziny! Chcemy odwdzięczyć się tym samym dlatego mamy do Ciebie prośbę! Zostaw swój ślad (link do bloga) w zakładce "Zostaw wizytówkę"
Pozdrawiamy serdecznie Anku&Paulina

Wszystkie zdjęcia są naszą własnością i nie mogą być użyte bez naszej pisemnej zgody. Nie wyrażamy zgody na ich kopiowanie, rozpowszechnianie i edycję!